Pierwszy raz zobaczyłam ją przez szybę i pukałam do niej przez szkło. Długi czas nie mogłam jej zdobyć, była niedostępna. W końcu udało mi się dokonać zakupu. Wędrowała do mnie przez siedem gór i siedem rzek z Dalekiego Wschodu. Zwiedziła wiele ziem, widziała biedę, głód i wojnę a z drugiej strony niewyobrażalne luksusy, opływające w złoto krainy i góry diamentów. W międzyczasie przykuła oko przywódcy wielkiego kraju, którego nazwy nie mogę wymienić, który to wierzył w proroctwo swojego wróżbity twierdzącego, że tkanina przynosi szczęście i miłość. Do transakcji nie doszło, tkanina musiała być moja. W między czasie wilki pogryzły część materiału a drugi kawałek posłużył komuś do ugaszenia pożaru. Po wielu trudach i znojach udało jej się dotrzeć do mnie ale niewiele już z niej zostało. Udało mi się uszyć z niej tylko jedną sukienkę i faktycznie zdaje się mieć jakąś super moc - sprawia, że świat staje się kolorowy :)
Prawdziwa historia jest bardziej prozaiczna, ale fakt jest faktem, ze tkanina czekała na swój moment przez ponad rok. Dostałam ją w prezencie i długo zastanawiałam się co z nią zrobić, bo kawałek materiału nie był zbyt duży, więc trzeba było dobrze zaplanować jak ją pociąć. Postanowiłam zrobić z niej sukienkę, pocięłam materiał, zaczęłam szyć, ale oczywiście coś musiało pójść nie tak. Już myślałam, że nie uda mi się jej naprawić, odstawiłam ją na dłuższy czas, aż w końcu pewnego wieczoru zasiadłam i ją skończyłam. Jej kolorowe plamy zainspirowały mnie do zrealizowania sesji zdjęciowej, której efekty można zobaczyć na zdjęciach poniżej. Jedna tkanina, wiele inspiracji, być może faktycznie jest w niej jakaś magia :)
コメント